Kupiłam szpinak bo miałam pić zielone koktajle. Niestety za mało owoców kupiłam i koktajle nie doszły do skutku a szpinak został. Trzeba coś z nim zrobić. Szkoda wyrzucić tak zdrową zieleninę. W poszukiwaniu inspiracji przegrzebałam internet i znalazłam obiecujący przepis poparty filmikiem. Jako, że ze mnie kucharka jak z koziej d***y trąbka z zainteresowaniem śledziłam robienie zupy szpinakowej. Okazało się, że jest dziecinnie prosta i nie da się jej zepsuć.
Zabrałam się do roboty. Standardowo nie zrobiłam wszystkiego tak jak jest w przepisie. Zapomniałam dodać czosnku a jogurtu nie miałam. I oczywiście nie zachowałam proporcji. Dałam rosołu a raczej wywaru warzywnego (nie dodałam przypraw bo zapomniałam, stąd tylko wywar, a zapomniałam bo książkę czytałam pomiędzy doglądaniem i mieszaniem w garnku…….) 300 ml a i tak później dolewałam na oko bo za dużo wyparowało podczas gotowania jajek (książka…).
Reszta jakoś poszła wg przepisu.
Zupa wyszła, była pyszna i już jej nie ma. Zdjęcie zapomniałam zrobić bo byłam zbyt wygłodniała:)
Zupa dołączyła do innych moich ulubionych zup. Mogę śmiało napisać, że jest tuż za moją ulubioną pomidorową:)
Do miłego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz