sobota, 25 kwietnia 2015

O przemocy.

U mnie moi drodzy jest godzina 8:01. Za godzinę z 2 minutami pojawi się moja córka. A raczej pojawiła, trzy lata temu. Dziś są jej urodziny. Z małego nieporadnego chrabąszcza, który leży na grzbiecie i macha łapkami przeistoczyła się w szerszenia, który żądłem bada granice: "Czy mogę się posunąć o krok dalej? Sprawdźmy! BZZZZZZZZZZZ!". To chyba jest tak zwany bunt trzylatka i jeszcze jest milion takich buntów przede mną.
O co mnie chodzi z tą przemocą. Najpierw wyłożę moje stanowisko w tej sprawie. NIE WOLNO KRZYWDZIĆ NAJMŁODSZYCH! NIE WOLNO BIĆ, DAWAĆ "KLAPSÓW", SZARPAĆ, RZUCAĆ PO ŚCIANACH! NIE WOLNO! Jeszcze nie uderzyłam swojego dziecka odkąd jest na świecie i niech mnie ręka Boska broni przed tym. A jeśli w przyszłości w trakcie docierania rodzic-dziecko moja ręka spocznie na jej pośladku albo na jej twarzy to ma mi uschnąć i odpaść. A jeśli ktoś skrzywdzi moje małe dziecko np pedofil (teraz mnóstwo spraw wychodzi na jaw i włos mi staję dęba i siwieje na myśl, że coś takiego może spotkać moje dziecko) to mam nadzieję, że spotka go zasłużona kara na tym i na innym świecie. 
Przemoc fizyczna, molestowanie seksualne i inne czynności zaliczane do przemocy, w stosunku do najmłodszych są złe, jeśli ktoś nie wie. Bardzo się cieszę, że konwencja przeciwko przemocy wreszcie została podpisana i cyrk z nią związany się skończył.
Wrócę teraz do buntu trzylatka i zaznaczenia granic. Moje dziecko lubi rutynę. Bardzo nie lubi jej zaniedbania. Szczególnie chodzi tu o rutynę przygotowania się do snu. Ona chodzi codziennie spać między 19 a 20. Kolacja, dobranocka, kąpiel, czytanie aż zaśnie bądź wspólne śpiewanie kołysanek aż zaśnie. Nie szwędamy się po gościach wieczorami. Ale wczoraj był wyjątek od reguły. Ok 18:30 poszliśmy do przyjaciół, którzy mieszkają od nas 3 minuty wolnym spacerkiem, by porozmawiać nt pomocy przy przeprowadzce, którą mamy za kilka dni. Przyjaciele mają synka w tym samym wieku co moja Młoda. Młodzież bawiła się wyśmienicie i kiedy zaordynowałam wyjście (była godzina tuż przed 21) moja wyraziła głośny sprzeciw. Ona chce się bawić dalej. Nie dziwię się. W domu z wapniakami nie ma takiej zabawy jak z rówieśnikiem. Niestety byłam nieugięta i wracaliśmy do domu przy akompaniamencie jęków i krzyków. W domu się nasiliły te jęki, płacze i krzyki. Foch z przytupem. Jeść nie chciała to do kąpieli wysłałam i spać. W trakcie kąpieli jęki i zero współpracy, w trakcie ubierania spazmy i histeria a pomoc ujemna (ja ubieram piżamy ona je ściąga). Wreszcie jakoś udało mi się naciągnąć piżamy. Dziecko umordowane płaczem zabawą jeszcze się porzucało z 20 minut na łóżku (walenie nogami w ścianę, darcie pyszczydła, że ona nie chce spać, nie chce żebym wyszła, chce żebym poszła, nie chce się przytulać, jednak chce ale może nie……). Mąż przyszedł na ratunek, zwabiony krzykami i jakoś utulił do snu. Pospała chwilę i się zbudziła tuż przed 22 i znów zaczęła koncert. Ciemna noc. Dziecko drze się już godzinę z małymi przerwami. Jak nic, policja nas odwiedzi albo Social Service. Drugi akt focha był bardzo interesujący bo się rozebrała z piżamy i tarzała się po podłodze. Na sugestię Małżona po prostu zaczęłam nagrywać co ona wyprawia (dla dziadków filmik by pokazać co ukochana wnusia wyprawia) podczas gdy on z nią próbował się porozumieć (wszystko na nie). Wreszcie puścił jej bajkę na tablecie a ona odzyskała dobry humor w przeciągu sekundy. Ubrała się w piżamę, umościła się na wyrku, tablet postawiła przed sobą i do prawie 0:30 oglądała bajki. Ale w między czasie bo ok 22:40 (???) faktycznie przyjechała policja. Dostali zgłoszenie dwa razy, że dziecko u sąsiadów płacze i krzyczy długo. No rzeczywiście długo bo od 21 do 22:20.  Znam godziny bo sama sprawdzałam jak długo to wszystko trwa. I nie wierzylam, że tak krótko bo dla mnie ten czas jej darcia się ciągnął i ciągnął….
Wracając. Młoda ogląda bajki zadowolona jak świnia w kapuście a ja siedzę w fotelu i rozkoszuje się ciszą gdy wchodzi Małżon i prosi o mój tablet z filmikiem, bo policja przyjechała więc pokażmy im co to nasze dziecko wyrabia. Że żadne molestowanie seksualne czy przemoc fizyczna tylko zwyczajna histeria. Pan policjant obejrzał film z zainteresowaniem i niedowierzaniem, spisał protokół jak często jest takie zachowanie, ostrzegł, że jak się to będzie powtarzać to przyjedzie Social Service zbadać sprawę i pojechał.
Podsumowanie: Daj Boże, żeby wszędzie byli tacy sąsiedzi, którzy będą reagować na przedłużające się wrzaski nocne obcego dziecka. U nas nic złego się nie działo ale u innych dzieci może się dziać. I taka interwencja może uratować życie dziecku. Mieszkam tu trzy lata i jeszcze nigdy sąsiedzi tak pozytywnie mnie nie zaskoczyli. Brawa!

Przez to zdarzenie do 3 nie spałam, bo to człowiek nie przyzwyczajony gościć policję w nocy i jedyne czego żałuję to że nie zaprosiłam pana policjanta na górę by sam porozmawiał z Młodą i ją sobie obejrzał, że jest cała i zdrowa.

Ten czas kiedy nie mogłam zasnąć poświęciłam na analizę całego dnia. Co sprawiło, że ten atak histerii był tak długi. I wyszło mi że kilka rzeczy miało wpływ. Teraz się szaleńczo pakujemy więc Młoda mogła czuć się zaniedbana. Podczas wizyty u znajomych był mały epizod dający duże emocje. Otóż, Młoda rzuciła drewnianą piłką w okno. Trafiła w szybę. Przyjaciółka akurat stała z drugiej strony okna i krzynęła bo się przestraszyła, ja też krzyknęłam bo też się przestraszyłam, że szyba pójdzie a przyjaciółka zostanie poraniona. Młoda też się przestraszyła bo krzyk. Nie podeszłam do niej by utulić emocje i wytłumaczyć spokojnie, że nie wolno rzucać niczym w okna. Poprzestałam na krzyknięciu z daleka "Nie wolno rzucać niczym w okno bo szyba może pęknąć. Ciocia zostałaby skrzywdzona" i pogrożenie paluchem. Trzylatek jeszcze nie ma uformowanego myślenia przyczynowo-skutkowego. Jeszcze nie jest w stanie przewidzieć wszystkich skutków swoich działań. Po to jestem ja by nauczyć, wytłumaczyć nawet milion razy jeśli trzeba. Wczoraj to zaniedbałam. Potraktowałam ją jak dorosłego, który powinien wiedzieć takie rzeczy. Później wyjście od przyjaciół wbrew jej woli i proszę. Zmęczone,bez dobranocki, bez czytania (nie chciała), bez śpiewania (nie chciała), naładowane emocjami dobrymi i negatywnymi dziecko ma iść spokojnie spać? W domu pudła, rodzice zajęci upychaniem maneli i opisywaniem tych pudeł, w ciągu dnia mówili "Nie teraz, później, zajmij się klockami, idź się pobaw", wieczorem wreszcie pyszna zabawa z małym ładunkiem negatywnych emocji i proszę państwa mamy przepis na wybuch bomby histerycznej. A ponad tydzień temu też miało miejsce darcie nocne (1 czy 2 w nocy) ale dlatego, że "kolanka boli" czyli chyba bóle wzrostowe.

Boże błogosław nową technologię. Uniknęłam więzienia dzięki filmowi. Teraz będę nagrywać każde nocne wrzaski by policja następnym razem miała materiał poglądowy. I bardzo ładnie proszę o takich samych sąsiadów w nowym miejscu zamieszkania. Sąsiadów bez znieczulicy, prawidłowo reagujących na nocne, długie krzyki i płacze obcego dziecka. Bo krzyk i płacz takiego malucha to jego jedyna broń/jedyny sposób by zakomunikować społeczeństwu, że dzieje się źle.

Do miłego!

P.S. Właśnie Młoda wstała. Zawołała mnie. Gdy weszłam do pokoju przywitać się ona spojrzała na mnie i powiedziała: Już nie płacze. Ja w oczy w słup i domyślam się, że chodzi jej o wczoraj i się pytam:
Ja:Już Ci lepiej?
Ona: Lepiej.
Ja: Strasznie wczoraj płakałaś, prawda?
Ona takim skruszonym głosem: Taaak.
Ja: Ale dziś już lepiej. Cieszę się że lepiej.
Uśmiech i buziak:)
Małe dzieci są świadome tego co się dzieje i dużo rozumieją. Rodzicu pamiętaj o tym:) Dzieci pamiętają każdą krzywdę i każdą pomoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz